Stolica Holandii Amsterdam jest znana na całym świecie jako mekka palaczy marihuany. Miłośnicy marihuany podróżują z całego świata, aby delektować się zapasami marihuany w aż 166 coffeeshopach, które obecnie są jeszcze otwarte. Ale każdy, kto kiedykolwiek odwiedził miasto nad kanałem wie, jak bardzo ta metropolia cierpi ze względu napływających tłumów. Nawet jako miłośnik marihuany i zwolennik legalizacji, z pewnością można to przyznać.
Niespójne niderlandzkie przepisy dotyczące konopi indyjskich przyczyniają się do pogorszenia sytuacji poprzez kryminalizację producentów konopi indyjskich w całkowicie niepotrzebny sposób. Triumwirat składający się z pani burmistrz, prokuratora i policji chcą teraz definitywnie położyć kres tej szalejącej działalności, udostępniając produkty z coffeeshopów tylko osobom, które posiadają stałe miejsce zamieszkania w Holandii.
W związku z tym wiele sklepów, które obecnie nadal prowadzą dobry interes, stałoby się zbędnych. Według „De Telegraaf” w dyskusji pozostało jedynie 68 coffeeshopów, które według badań byłyby w pełni wystarczające do zaopatrzenia mieszkańców i holenderskich turystów w marihuanę, co prawdopodobnie oznaczałoby koniec dla pozostałych 98 sklepów.
Ponadto, ciemna strona półlegalnej działalności coffeeshopów powinna być wreszcie przejrzysta. Jednocześnie ma zostać wprowadzony znak jakości, za przykładem miasta Haarlem: coffeeshopy, które spełniają pewne kryteria mogą oczekiwać od władz preferencyjnego traktowania.
Inicjatorzy takiej inicjatywy nie ukrywają jednak wad zmiany: przynajmniej w krótkiej perspektywie obawiają się oni silnego wybuchu niekontrolowanej ulicznej sprzedaży, która z pewnością nie będzie ignorowała potrzeb turystów w okresie przejściowym. Teraz do parlamentu miejskiego będzie należało rozważenie za i przeciw tych planów.
Biorąc pod uwagę ograniczenia, które stołeczne coffeeshopy musiały znosić już w ciągu ostatniej dekady, jest całkowicie możliwe, że dni Amsterdamu jako mekki stonerów będą wkrótce policzone.