Prohibicja definitywnie nie prowadzi do całkowicie wolnego od narkotyków społeczeństwa. Coraz więcej międzynarodowych znawców i fachowców uważa wojnę przeciwko narkotykom za nieudaną, co jednak niestety nie interesuje zbyt wielu polityków. Najlepszym tego przykładem są Węgry.
W porównaniu do innych państw Europy, polityka narkotykowa Węgier jest bardzo restryktywna. Pod hasłem „Czysty umysł, trzeźwość i walka z przestępczością narkotykową” okrzyknięto na koniec października 2013 roku oficjalną strategię anty narkotykową, której celem jest do 2020 roku osiągnięcie całkowitej wolności kraju od narkotyków.
Eksperci uważają ten plan za nierealny, a już na pewno nie będzie on rozwiązaniem ciągle rosnących problemów z coraz to nowymi dopalaczami czy innymi substancjami psychoaktywnymi w tym kraju.
Nawet pacjenci nie mogą liczyć na leczenie cannabisem. W prawdzie istnieje tam spółka, która walczy o prawa do użytku medycznej marihuany, Hungarian Medical Cannabis Association, jednak jeszcze nigdy nie skorzystano z możliwości takiego leczenia. Najdrobniejsze negatywne wyniki badań naukowych są wyolbrzymiane i używane do szerzenia złej reputacji konopi.
Także prawo przewiduje wysokie i ostre kary, np. do 15 lat pozbawienia wolności, a w ekstremalnych przypadkach nawet do 20 lat za posiadanie marihuany. Przy bardzo dużych ilościach grozi nawet dożywocie.
Jak widać, Węgry to kolejny smutny przypadek fatalnych konsekwencji restrykcyjnej polityki, co prowadzi do tego, że wzrasta liczba niebezpiecznych alternatyw na rynku, jak dopalacze.
Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko nadzieja na lepsze jutro…
Komentarz do “Węgry: konsekwencje maksymalnej prohibicji”
Źle bo Kaczor ciągnie Polskę za Węgrami więc możemy się spodziewać za niedługo kar więzienia za najmniejsze ilości. A księża pedofile będą dostawali medale. O taka polityka polski.