Trudno to sobie wyobrazić, ale mieści ona aż 350.000 roślin. Często czytamy o „plantacjach” cannaisu, ale mówi się wtedy najczęściej o kilku roślinach w groboxach albo większych pomieszczeniach mieszczących co najwyżej kilkaset krzaków.
Tak naprawdę słowo plantacja oznacza znacznie większe zakłady rolne. W międzyczasie w roku 2018 rzeczywiście istnieją plantacje cannabisu, które też zasłużyły na takie określenie.
Nawet jeśli ten tytuł w ostatnim czasie się zmienia, to Canopy Growth z Kanady jak najbardziej może się tym szczycić – i to punktualnie z legalizacją, która w Kanadzie wejdzie w życie najprawdopodobniej z dniem 1. lipca 2018.
Jak podają media, ogromny na 100.000 metrów kwadratowych zakład w Langley nieopoal Vancouver psiada miejsce na 350.000 roślin cannabisu. Lampy oraz nagrzewnice tej kontrolowanej przez państwo plantacji cannabizu zużywają więcej prądu z elektrowni wodnej niż całe duże miasto.
Co roku w Langley mają być zbierane ponad 40 ton marihuany – czyli pierwsza tura równocześnie z legalizacją za trzy miesiące.