Niemcy – co trochę słyszymy o sytuacji, w których to policja zatrzymała albo hodowcę marihuany, albo znalazła wielką plantację, albo złapała handlarza marihuany. W tym przypadku niemiecka policja wpadła na pomysł, aby wdać się w konszachty z dealerami. Wszystko po to, aby przyłapać ich na gorącym uczynku.
Taki trik policjantów okazał się pułapką dla trzech obywateli Chorwacji, którzy według aktu oskarżenia działali w mieście Heilbronn i jego okolicach. Teraz dealerzy muszą odpowiedzieć przed sądem za swoje czyny.
W całej sprawie jest siedmiu świadków, głównie funkcjonariusze policji oraz dwóch tłumaczy. Na przeprowadzenie rozprawy zaplanowano pięć dni, a sam wyrok ma zostać ogłoszony 20 października.
Prokuratura zarzuca mężczyznom w wieku od 27 do 31 lat przemycenie w styczniu oraz lutym tego roku ponad 15 kilogramów marihuany z Chorwacji do Niemiec oraz sprzedanie jej w tym przypadku podstawionym funkcjonariuszom policji. Już sam ten fakt gwarantuje oskarżonym poniesienie wysokiej kary, gdyż wszyscy świadkowie to policjanci, którzy brali udział w przestępstwie.
Główny komendant opisał całe przygotowania do zastawionej pułapki. Podstawiony policjant pod koniec stycznia otrzymał 4000 euro z kasy podatników, aby nabyć od głównego oskarżonego 27-latka kilogram marihuany. Cały deal odbył się na jednym z parkingów supermarketu w mieście Heilbronn.
Gdy tylko oskarżony po pierwszej transakcji zgłosił się drugi raz i zaproponował dalszą dostawę marihuany, tym razem miało być to aż 20 kilogramów, policja ponownie wysłała swojego funkcjonariusza. 14 lutego troje oskarżonych przybyło na miejsce handlu z 15 kilogramami cannabisu, a sama policja oczywiście świętowała swój wielki dzień. Na parkingu jednego z barów bistro w mieście Ilsfeld doszło do zatrzymania trzech oskarżonych i trafili oni od razu za kratki.
Oskarżeni zamiast milczeć przyznali się do zarzucanych im czynów. Jednak wiele osób ma w tej sprawie wątpliwości, czy oby policja może inicjować takie akcje. Zdaniem innych policja sama podjęła się przestępstwa, ponieważ w tym przypadku podżegała ona do popełnienia przestępstwa i sama brała w nim udział.
Na razie nic w tej sprawie jeszcze nie wiadomo, gdyż wyrok ma zapaść dopiero 20 października. Z drugiej strony Chorwaci są sami sobie winni. Mogli sprzedawać po jednym kilogramie, zamiast od razu pokusić się na szybkie pieniądze i sprzedać 15 kilo na raz.